Jak połowa Polaków ja również co roku robię plany noworoczne. Zawsze są to plany, które szczerze chcę zrealizować, zawsze staram się, by nie umarły śmiercią naturalną, jednak prędzej czy później lista z moimi planami trafia do kosza a ja o niej zapominam...
Zeszłoroczną listę tworzyłam parę dni. Akurat w tamtym okresie nie miałam pracy, więc miałam sporo czasu na jej dokładne przemyślenie. Postanowiłam, że będzie to lista, którą w końcu zrealizuję. By mieć większą motywację do tego, umieściłam ją w swoim podpisie na Wizażu. Pamiętam, że bardzo starałam się ją zrealizować, jednak po około 3 miesiącach zmieniłam podpis, a lista tradycyjnie odeszła w zapomnienie. Teraz bardzo tego żałuję, bo chciałam sobie zrobić takie podsumowanie roku i zobaczyć co udało mi się zrealizować, a co nie, niestety ostateczna wersja mojej listy jest w tej chwili nie do odtworzenia :( Przeszukując swoje wypowiedzi na wizażu (których trochę było) trafiłam na jeden wpis w którym wspomniałam coś o moich planach, dzięki któremu wiem, że w 2011 roku zamierzałam:
1. Pokolorować CV na różowo :) WYKONANE :)
nie chodziło tutaj o zmianę koloru papieru, czy też czcionki, ale o takie sformatowanie układu graficznego i takie podrasowanie wpisanych w nim danych, żeby wszystko wydawało się w nim "różowe", czyli piękne i idealne. Cel został osiągnięty. Moje CV jest idealne i wycisnęłam z niego tyle ile się da. W następnym CV (poza nowym doświadczeniem zawodowym) zmienię jedynie zdjęcie na nieco bardziej "na luzie".
2. Znajdę świetną pracę DALEJ JEJ SZUKAM...
niestety, pewnych rzeczy nie da się zaplanować. Tą wymarzoną pracą byłaby praca w księgowości, ale jeszcze nie nadszedł czas na realizację tego planu. Obecnie pracuję w Urzędzie Skarbowym na umowę o zastępstwo. Nie jest to ideał, ale sposób na zbliżenie się do tego wybranego celu.
2a. dopóki jej nie znajdę realizuję intensywny program dokształcający (8 godzin nauki dziennie) MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE WYKONANY, ALE NIE DO KOŃCA
faktycznie, jak postanowiłam, uczyłam się po 8 godzin dziennie, a nawet więcej i to przez dość długi czas. Plan intensywnej nauki zakończył się w momencie dorwania pierwszej lepszej pracy, nie tej świetnej. Planowałam robić kurs komputerowy, który przerwałam z powodu braku czasu, niemiecki ledwo zaczęłam. Jedynie angielski dość długo ciągnęłam, ale od jakiegoś pół roku to głównie robiłam powtórki i mało co uczyłam się nowych rzeczy (chociaż na początku uczyłam się go bardzo intensywnie).
3. Nauczę się płynnie i swobodnie mówić po angielsku. ZAWALIŁAM
niestety, poziom mojej znajomości angielskiego nieznacznie się poprawił od początku roku. A był to plan całkiem realny. Wystarczyło się pouczyć... Zawiniłam, lenistwo wzięło górę i jest mi bardzo przykro z tego powodu. Plan zostanie przerzucony na przyszły rok i zostanie wykonany!
4. Będę dbać o siebie (regularne i zdrowe posiłki, więcej ruchu...)
HA, HA, HA, DOBRE...
5. Przeczytam angielską książkę SUKCES!
tą pozycję też miałam na mojej liście :) chwaliłam się nią na łamach blogu.
Być może lista z moimi noworocznymi postanowieniami była dłuższa, niestety nie jestem w stanie jej odtworzyć. Ale analizując to co miałam, uświadomiłam sobie, że warto takie listy zachować. Dopiero teraz widzę, że mijający rok wcale nie był taki najgorszy. Nigdy wcześniej nie robiłam takich analiz, a dzięki dzisiejszej widzę, że mam na koncie pewien duży sukces, zbliżyłam się do innego bardzo ważnego dla mnie celu... Poza planami kupiłam sobie samochodzik, zostałam kierowcą, odwiedziłam Warszawę (w tamtym tygodniu, był to spontaniczny wyjazd o którym nawet nie marzyłam, bo Wa-wa zawsze była miejscem nieosiągalnym dla mnie)... 2011 jednak nie był taki jałowy jak mi się wydawało...
Zeszłoroczne postanowienia pokazały mi, że nie tkwiłam w jednym miejscu. Dzięki nim lepiej wiem na co mnie stać w przyszłości, a tegoroczne cele zmobilizują mnie do aktywniejszego działania. Dzięki tym celom, przez cały rok nie będę myśleć, że np "fajnie by było gdybym umiała mówić po angielsku" ale "będę mówić po angielsku i zrobię wszystko co tylko możliwe by to osiągnąć". Jak myślicie, z którą postawą mam większe szanse osiągnąć sukces?
Wiadomo, mało komu udaje się spełnić chociaż część z tych Noworocznych postanowień, ale większości z nas dają one "kopniaka" do rozpędu, który mamy szansę wykorzystać w "biegu przez życie".
Mam jeszcze kilka uwag do tych Noworocznych Postanowień.
Plany, które snujemy, nie powinny być daleko terminowe (wiadomo, że jeśli mamy pracę za tysiąc zł/m-c to bez wygranej w totka nie uzbieramy w 1 rok na budowę domu) oraz nierealne (trzeba zdać sobie sprawę, że niektórych rzeczy nie przeskoczymy). Ja swoje tegoroczne postanowienia dobrze przemyślałam i umieściłam je w miejscu do którego bez problemu trafię za rok: w swoim blogu (w osobnym poście, by się nie zgubiły, ani nie pomieszały z listą 2011) ;) Dzięki temu zrobię kolejną ważną dla tych postanowień rzecz: pochwalę się swoją listą, dzięki czemu trudniej mi będzie z niej zrezygnować.
ps, w tym roku jedna z Bloggerek organizuje konkurs o podobnej tematyce. Ten wpis również pójdzie do oceny, może ktoś również będzie miał ochotę spróbować swoich sił :)
ps, w tym roku jedna z Bloggerek organizuje konkurs o podobnej tematyce. Ten wpis również pójdzie do oceny, może ktoś również będzie miał ochotę spróbować swoich sił :)